Capri
Nazywana wyspą milionerów.
Sprawi, że każdy poczuje się milionerem, bo nie do końca o pieniądze tu chodzi. Sama nazywam ją pachnącą wyspą. Pachnie morze, pachną kwiaty, już z daleka pachną perfumerie. Dominujące kolory to zieleń, błękity nieba i morza, biel. Kojąco wpływają na każdego. Natura dyktowała mieszkańcom sposób realizacji budowli, a oni inteligentnie słuchali tych podpowiedzi. Łuki, kopuły i sklepienia kolebkowe idealnie wkomponowują się w pejzaż i łagodzą formy konstrukcji. Klimat sprzyja – średnia latem to 27°C, a zimą 13°C.
Po Capri można spacerować, warto wyspę opłynąć łodzią, z ewentualnym postojem przy Lazurowej Grocie, dla chętnych plażowanie – latem temperatura wody sięga 28°C.
Spacer w miasteczku Capri powinien uwzględnić la Piazzetta, wejście do Santo Stefano, kościoła o historii liczącej trzy wieki i oczywiście Ogrody Augusta. Warto też pójść na punkt widokowy Punta Tragara, a wytrwalszym polecam spacer do bardziej odległych ruin siedziby cesarza Tyberiusza – Willi Jovis i do Łuku Naturalnego – skały przypominającej swym kształtem słonia.
W Anacapri koniecznie dziewiętnastowieczna willa lekarza i pisarza szwedzkiego Axela Munthe i kościół Św. Michała z osiemnastowieczną, majolikową posadzką przedstawiającą raj. Naprawdę godny polecenia jest wjazd wyciągiem krzesełkowym na Monte Solaro, najwyższy szczyt wyspy. Widoki zapierające dech w piersiach.
Klimat dopełniają gustowne, nieszablonowe, wysublimowane i stylowe sklepy, każdy dopieszczony na swój sposób. Kuszą pamiątkami – najpopularniejszą jest dzwoneczek – campanella. Kuszą modą letnią i plażową, bawełnianą i lnianą. Nie dają się sobie oprzeć lokale, gdzie skosztujecie i kupicie LIMONCELLO i różne cudeńka z CYTRYNY. Cytrynę z Capri trzeba wywieźć! W jakiej formie to już Wasz wybór, a ja nawet mówię, że koniecznie trzeba ją zjeść całą. Ze skórką oczywiście.
Nie śpieszcie się podczas wizyty na Capri. Warto siąść w którymś z barów w porcie i wypić spritza, czy w wersji z aperolem, czy z limoncello, czy hugo z sokiem z kwiatów białego bzu. Kuszą też sorbety i granity cytrynowe w lżejszej, bezalkoholowej wersji.
Jest się czym delektować!
Capri
Nazywana wyspą milionerów.
Sprawi, że każdy poczuje się milionerem, bo nie do końca o pieniądze tu chodzi. Sama nazywam ją pachnącą wyspą. Pachnie morze, pachną kwiaty, już z daleka pachną perfumerie. Dominujące kolory to zieleń, błękity nieba i morza, biel. Kojąco wpływają na każdego. Natura dyktowała mieszkańcom sposób realizacji budowli, a oni inteligentnie słuchali tych podpowiedzi. Łuki, kopuły i sklepienia kolebkowe idealnie wkomponowują się w pejzaż i łagodzą formy konstrukcji. Klimat sprzyja – średnia latem to 27°C, a zimą 13°C.
Po Capri można spacerować, warto wyspę opłynąć łodzią, z ewentualnym postojem przy Lazurowej Grocie, dla chętnych plażowanie – latem temperatura wody sięga 28°C.
Spacer w miasteczku Capri powinien uwzględnić la Piazzetta, wejście do Santo Stefano, kościoła o historii liczącej trzy wieki i oczywiście Ogrody Augusta. Warto też pójść na punkt widokowy Punta Tragara, a wytrwalszym polecam spacer do bardziej odległych ruin siedziby cesarza Tyberiusza – Willi Jovis i do Łuku Naturalnego – skały przypominającej swym kształtem słonia.
W Anacapri koniecznie dziewiętnastowieczna willa lekarza i pisarza szwedzkiego Axela Munthe i kościół Św. Michała z osiemnastowieczną, majolikową posadzką przedstawiającą raj. Naprawdę godny polecenia jest wjazd wyciągiem krzesełkowym na Monte Solaro, najwyższy szczyt wyspy. Widoki zapierające dech w piersiach.
Klimat dopełniają gustowne, nieszablonowe, wysublimowane i stylowe sklepy, każdy dopieszczony na swój sposób. Kuszą pamiątkami – najpopularniejszą jest dzwoneczek – campanella. Kuszą modą letnią i plażową, bawełnianą i lnianą. Nie dają się sobie oprzeć lokale, gdzie skosztujecie i kupicie LIMONCELLO i różne cudeńka z CYTRYNY. Cytrynę z Capri trzeba wywieźć! W jakiej formie to już Wasz wybór, a ja nawet mówię, że koniecznie trzeba ją zjeść całą. Ze skórką oczywiście.
Nie śpieszcie się podczas wizyty na Capri. Warto siąść w którymś z barów w porcie i wypić spritza, czy w wersji z aperolem, czy z limoncello, czy hugo z sokiem z kwiatów białego bzu. Kuszą też sorbety i granity cytrynowe w lżejszej, bezalkoholowej wersji.
Jest się czym delektować!